+1
kasiak80 22 lipca 2019 20:30
20190604_205440.jpg

@ZENNNEK będzie będzie. :) Zbieram się do napisania i w przyszłym tygodniu na pewno wrzucę ciąg dalszy. :)

@maginiak następnym razem nie rezygnuj. :) Kierunek naprawdę warty uwagi, byłam tam pierwszy raz, ale na pewno nie ostatni, w końcu jeszcze zorzy polarnej nie widziałam. :)Dzień 5 - 5.06.2019 r.

W kolejny dzień obudziły nas promienie słońca, po deszczu nie było śladu – zakwasy jednak pozostały :). W planach mieliśmy rejs na Bunes Beach. Zgodnie z informacją, którą dzień wcześniej uzyskaliśmy, statek odpływa z Reine o 9.30, a przygotowując się do wyjazdu wyczytałam, że warto stawić się trochę wcześniej, bo obowiązuje zasada, że kto pierwszy ten lepszy. Jednak biorąc pod uwagę, że to był początek czerwca i środa (więc nie weekend) nie spodziewałam się, że może być jednak jakiś problem z dostaniem się na statek.
Do Reine dotarliśmy ok. 9.

20190605_093149.jpg


Samochód zostawiliśmy tuż koło portu – dla osób udających się do Bunes Beach parking był za darmo. Przy kasie stało parę osób, a spora grupa już na pomoście była gotowa do wejścia na statek.

20190605_093747.jpg


Stanęliśmy w kolejce i to bynajmniej nie ostatni - za nami ustawiło się też parę osób. Kupiliśmy bilety (bilet w dwie strony – 110 koron) i okazało się, że przyjechaliśmy w ostatniej chwili, osoby za nami zostały odprawione – wszystkie miejsca zostały wykupione (na oko około 25-30 osób). Dosłownie po 5 minutach wszyscy znaleźli się na łódce - część pod pokładem, a część na otwartej części (w tym my) i … ruszyliśmy. Mimo święcącego słońca temperatura oscylowała w okolicach 10 stopni, a silny wiatr potęgował wrażenie chłodu. Zarzuciliśmy na siebie wszystkie ubrania i czapki i podziwialiśmy widoki.

20190605_095332.jpg



20190605_095453.jpg



20190605_100012.jpg


Po 30 minutach dopływamy do drewnianego pomostu i opuszczamy łódź.

20190605_100021.jpg


Upewniamy się dokładnie, o której jest rejs powrotny i kierujemy się z wzdłuż wioski na szlak na plażę Bunes. Wioska składa się z około 15 domów usytuowanych wzdłuż zatoki i szczególnie dobrze obrazuje naturę Norwegów – im sąsiad dalej tym lepiej. Chyba mogłabym tam zamieszkać. :) Idealne miejsce do odpoczynku – więcej pięknych widoków niż ludzi, zero samochodów, hałasu, można oddychać pełną piersią!

20190605_101229.jpg



20190605_102029.jpg



20190605_102133.jpg


Przed ostatnim domem szlak ku plaży zaczyna piąć się w górę, mijamy po lewej stronie mały cmentarz.

20190605_102545.jpg



20190605_103751.jpg


Po kwadransie osiągamy szczyt małej przełęczy i ukazuje nam się Bunes Beach w całej okazałości.

20190605_104343.jpg


Plaża jest ogromna, od zejścia na dół do dojścia do morza to ok. 15 minut, w poprzek też przejście zajmuje nie mniej niż 10 minut, a przecież trzeba też uwzględnić czas na uwiecznienie otaczającego nas piękna na zdjęciach.
Po jednej stronie plażę ogradza gigantyczna pionowa skała, a z drugiej łagodne wzniesienie z powoli płynącym wodospadem.

20190605_105300.jpg


Obraz tego miejsca dopełnia domek umieszczony tuż nad morzem wtulony w skały. Jego historia jest dość smutna (i pytanie, czy prawdziwa?) – ponoć na plaży osiadła rodzina, marząca o spokoju z dala od ludzi, pewnego razu jednak plażę nawiedził sztorm i wraz z wodą uderzającą o skały przyniósł niewybuch z wojny. Nastąpił wybuch i zniszczył część domku, uśmiercając też ojca rodziny…

20190605_111112.jpg



20190605_111645.jpg



20190605_112320.jpg



20190605_113648.jpg



20190605_114850.jpg



20190605_113653.jpg


Przez cały pobyt na plaży staraliśmy się kontrolować czas, gdyż o 14:30 był jedyny statek powrotny do Reine. A kto nie zdąży, ten zostaje! (W sumie – kusząca opcja w takich okolicznościach przyrody, jednak niestety nie w tej temperaturze ;)). Gdybyśmy kolejny raz tam jechali to na pewno w naszym plecaku znalazłby się namiot i zostalibyśmy na noc (tzn. na dzień ;)).
Czas na plaży szybko mijał. Towarzyszyły nam mewy (nomen omen – troszkę agresywne ptaszyska, jeśli tam będziecie, nie zbliżajcie się do wzniesień na plaży, prawdopodobnie mają tam swoje gniazda :)) i kilka osób (podziwiałam jednego starszego pana, który zdjął buciki i spacerował po wodzie – aczkolwiek bardzo szybko z powrotem je zakładał :)).

20190605_122852.jpg



20190605_123310.jpg


W drodze powrotnej nawiązujemy krótkie znajomości. :)

20190605_124539.jpg



Tęskny rzut okiem w tył...

20190605_125214.jpg


i idziemy do małego portu, po drodze oczywiście robiąc jeszcze kilka zdjęć. :)

20190605_131230.jpg



20190605_132402.jpg



20190605_133803.jpg



Statek przypłynął z ok. 15 minutowym opóźnieniem. Może w innej sytuacji wyszłaby z nas polska mentalność i zaczęlibyśmy narzekać na opóźnienie, jednak im dłużej w tym miejscu, tym lepiej! Okolice pomostu to według mnie jedno z najpiękniejszych i najbardziej magicznych miejsc, jakie widziałam (nie skłamię, jeśli powiem, że w życiu).

20190605_134138.jpg



20190605_135806.jpg



20190605_143449.jpg



A do tego w małej budce w porcie napotykamy takie oto atrakcje:

20190605_143453.jpg



20190605_150000.jpg


Ok. 15:15 jesteśmy już przy aucie, konsumujemy suchy prowiant i udajemy się do Å. Jest to typowa wioska rybacko-turystyczna słynna chyba tylko w związku z nazwą. Szybki spacer, obowiązkowe zdjęcie tabliczki z nazwą miasta i zmierzamy do naszego mieszkania.

IMG_20190605_161203.jpg


Cały czas czujemy zakwasy z poprzedniego dnia. Po drodze zjeżdżamy jeszcze do Nusfjord.

IMG_20190605_172632.jpg


Jest to kolejna miejscowość wyjęta prosto z pocztówki – reklamowana jako najstarsza i najlepiej zachowana wioska na Lofotach.

IMG_20190605_174528.jpg



IMG_20190605_172736.jpg



IMG_20190605_173007.jpg



IMG_20190605_173229.jpg



IMG_20190605_174551.jpg



IMG_20190605_175038.jpg



IMG_20190605_175130.jpg


Wioska szczególnie kojarzy się z mewami, są wszędzie i wszędzie je słychać.

IMG_20190605_172550.jpg



IMG_20190605_172906.jpg


Subiektywnie – miejsce warte odwiedzenia, jednak mnie bardziej podobało się Hamnøy. I co ważne – byliśmy tam już po 16, dzięki czemu wejście do wioski było darmowe.
Po godzinie 19 meldujemy się w mieszkaniu, szybka obiadokolacja i idziemy spać.Dzień 6 - 6.04.2019 r.

Tego dnia w planach mieliśmy Ryten. Na szczęście zakwasy z pierwszej norweskiej wspinaczki troszkę ‘puściły’, toteż z jeszcze większym entuzjazmem rozpoczęliśmy dzień. :) Nie wspominając o tym, że pogoda była zacna – nic tylko się opalać. ;)
Zgodnie z opisem szlaku i drogi na stronie 68north.com udaliśmy się w kierunku Yttersand. Jedną ze wskazówek ze strony było minięcie stodoły „Frankenstein” i skręcenie w lewo. Długo się zastanawiałam, o co może chodzić z tą stodołą – jednak będąc na miejscu zagadka została rozwiązana - po drodze naprawdę jest stodoła przypominająca komedie rodem z rodziny Adamsów.

stodoła.jpg


Auto zostawiliśmy na pierwszym napotkanym parkingu i to był błąd. Parking znajdował się na placu u miejscowego rolnika – koszt 100 koron. Tymczasem jakbyśmy pojechali dalej i skręcili w lewo znaleźlibyśmy wolny darmowy parking. Może w szczycie sezonu mógłby być problem z miejscem, ale w czerwcu było luźno. No trudno, powiedzmy, że było warto, bo sympatyczny Norweg był bardzo rozmowny i w cenie miał liczne sugestie co do szlaku, do tego po norwesku, więc było wesoło – żadnej ze stron nie przeszkadzało, że prawie się nie rozumiemy. Najważniejsze – trafiliśmy na szlak. :)

IMG_20190606_105528.jpg


Na początku droga wiedzie poprzez pola i mokradła, a następnie pomału pnie się w górę. Pogoda była nie norweska – ok 15-18 stopni i słonecznie.

IMG_20190606_110837.jpg



IMG_20190606_111840.jpg


W połowie drogi przy niewielkim stromym podejściu nawet były łańcuchy, jednak porównując wejście na Festvågtind i na Ryten to nie wiem, czym się kierowano robiąc w tym miejscu łańcuchy.

IMG_20190606_151336.jpg


Przez całą drogę towarzyszyły nam takie widoki.

IMG_20190606_112900.jpg



IMG_20190606_113334.jpg




Dodaj Komentarz

Komentarze (3)

zennnek 24 lipca 2019 23:10 Odpowiedz
@kasiak80 kiedy c.d. ?
maginiak 25 lipca 2019 00:16 Odpowiedz
Bardzo ładne zdjęcia. I trochę smutno mi patrzeć, bo niestety całkiem niedawno, posłuchawszy przez chwilę głosu "rozsądku", zrezygnowałam z zakupionych już biletów do Tromso wykorzystując 5 minutową zmianę rozkładu Wizz Air. Ten rozsądek nie jest zbyt przydatny czasem.
kasiak80 25 lipca 2019 20:13 Odpowiedz
@ZENNNEK będzie będzie. :) Zbieram się do napisania i w przyszłym tygodniu na pewno wrzucę ciąg dalszy. :)@maginiak następnym razem nie rezygnuj. :) Kierunek naprawdę warty uwagi, byłam tam pierwszy raz, ale na pewno nie ostatni, w końcu jeszcze zorzy polarnej nie widziałam. :)